24 kw.
  • kwiecień 24, 2014
  • Inne

Chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze… Twitter’owa kampania policjantów z Nowego Yorku

W miniony wtorek Departament Policji Nowego Yorku otrzymał bardzo pouczająca lekcję, dotyczącą tego, jak na pewno NIE ROBIĆ PRomocji w obszarze mediów społecznościowych, konkretniej – jak w żadnym wypadku nie „odsłaniać” się na Twitterze.
Jako jednostka zaprawiona w bojach, co dzień zapewniająca bezpieczeństwo ponad 18-milionowej aglomeracji, nowojorska policja powinna wiedzieć, że jej wizerunek może mieć skrajne oblicza… Tym bardziej, że NYPD („New York Police Department”) jest pracodawcą ponad 35-tysięcznej armii pracowników, a z funkcjonariuszami i ich sprawdzonymi metodami działania w terenie bywa przecież różnie, a już o milionach widzów i odbiorców tych policyjnych „metod” terenowych, stosowanych w praktyce, nie wspominając… I co się dzieje, gdy policja czasem zapomni o tym, że jej wizerunek może być nie do końca taki, jaki by sobie komendant czy komendantka życzyła? Nietrudno przewidzieć, czyli ogromna wizerunkowa wpadka nowojorskich stróżów prawa, którzy – licząc na przychylną obywatelską postawę mieszkańców miasta – baaardzo się przeliczyli… A jak bardzo? Sami oceńcie.

Nie ważne jak, byle mówili? Może w latach ’90…

Pomysł był interesujący, założenia szczytne, cel śmiały i słuszny: ocieplenie wizerunku nowojorskich policjantów poprzez publikację zdjęć, na których znajdują się wspomniani funkcjonariusze wespół z zadowolonymi z ich pracy i dokonań obywatelami Wielkiego Jabłka. Autorami tych swoistych „słit foci” mają być sami obywatele, zadowoleni z możliwości cyknięcia sobie „selfie” z panem/panią w niebieskim mundurze. Do każdego wpisu/posta, zawierającego zdjęcie tego rodzaju, czyli wpisującego się w tę policyjną akcję wizerunkową, obywatele powinni dołączyć następujący hashtag: #myNYPD. Dzięki temu wszystkie posty, pojawiające się w ramach akcji, będą posiadały wspólny łącznik w postaci tegoż właśnie hashtag’a. Tyle teoria, czas na praktykę.

Każdy kij ma dwa końce

Organizatorzy tej społecznej akcji wizerunkowej najwyraźniej zapomnieli o jednym nie tak znowu drobnym szczególe: jeśli tworzysz hashtag na Twitterze i dajesz go ludziom, prosząc, by obchodzili się z nim z szacunkiem i byli grzeczni, to wiedz, że zrobią z nim co będzie im się podobało, czyli dokładnie to, czego w żadnym wypadku robić nie powinni, a przynajmniej zrobią to, czego ty byś nie chciał, by robili.

Skąd my to znamy? Wydawałoby się, że tylko Polacy są tak, hm, przekorni, a tu takie „zaskoczenie” przybywa do nas aż zza oceanu. Oby nasi polscy stróżowie prawa zapamiętali lekcję pokory, otrzymaną przez kolegów zza Atlantyku. Oby!

A teraz obrazek policyjnego „twita”, inicjującego wizerunkową akcję na Twitterze:

1-obrazek-Bl2B0lSCAAAiP3e

Podpis:

Do you have a photo w/ a member of the NYPD? Tweet us & tag it #myNYPD. It may be featured on our Facebook.

7:55 PM – 22 Apr 2014

I co, ładnie się się uśmiechają, prawda? Taki sielankowy obrazek, których – w zamierzeniu – miało być więcej, o wiele, wiele więcej. Jednak, jak to w życiu i w marketingu wirusowym często bywa, skutek okazał się odwrotny do zamierzonego. Niemal natychmiast po opublikowaniu powyższego posta, pojawiły się zdjęcia i opisy już znacznie mniej arkadyjskich scen z udziałem pani i pana policjanta. Oto przykłady, obrazujące cały trend:

2-obrazek-Bl2Z44wIQAAxe7J

Podpis:

The #NYPD will also help you de-tangle your hair. #myNYPD

9:40 PM – 22 Apr 2014

oraz:

3-obrazek-Bl4kALiIIAAWhiX

Podpis:

#myNYPD cares about noise control, so they’ll shoot a homeless man’s dog while he’s having a seizure #NYPD

7:44 AM – 23 Apr 2014

Fotek tego rodzaju z mniej i bardziej kąśliwymi podpisami pojawiło się na Twitterze przeogromna masa. Żeby tego było mało, również takie tytuły jak „The Wire” i „Vice” podchwyciła temat i stworzyły cały katalog zdjęć, na których nowojorscy stróżowie prawa zachowują się agresywnie i nadużywają swoich uprawnień w stosunku do obywateli miasta, a także śpią na służbie, biorą łapówki, nadużywają swojego specjalnego prawa „stop & frisc” etc.

A co na to inicjator całej akcji? Z początku wydawało się, że NYPD zignorował to całe zamieszanie, ponieważ próżno było szukać na @NYPDnews (oficjalnym twitter’owym koncie nowojorskiej policji) jakiegokolwiek komentarza, odnoszącego do pojawiających się masowo nieprzychylnych „twitów”. Jedyne, co się na tym koncie wówczas pojawiło, to równo 4 posty ze zdjęciami, obrazującymi przyjacielskie interakcje, zachodzące pomiędzy funkcjonariuszami, a uśmiechniętymi obywatelami. Czyli co? Nic się nie stało? Naprawdę? Nie do końca…

„Vanity Fair” donosi, że nowojorski departament ostatecznie odniósł się do lawiny nieprzychylnych zdjęć i komentarzy. Oto treść wystosowanego oświadczenia:

„N.Y.P.D. szuka nowych sposobów skutecznej komunikacji z lokalną społecznością. Twitter to forum, umożliwiające prowadzenie otwartej, nieocenzurowanej wymiany, czyli otwartego dialogu, co jest dobre dla naszego miasta”.

[Tekst oryginalny: “The N.Y.P.D. is creating new ways to communicate effectively with the community. Twitter provides an open forum for an uncensored exchange and this is an open dialogue good for our city.”]

Niestety wydaje się, że – planując całą akcję – jej twórcy zapomnieli, iż dialog to wymiana myśli, opinii i argumentów nie jednej, a dwóch stron. Podczas dialogu może więc wyjść na wierzch to, czego jedna ze stron z pewnością wolałaby nie upubliczniać, a co – na nieszczęście NYPD – miało miejsce właśnie w tym, opisanym powyżej, przypadku. Wydaje się że lepszym pomysłem byłoby stworzenie aplikacji dzięki której fotki – już po ocenzurowaniu – zamieszczane byłyby na koncie NYPD. Wtedy powyższa akcja nie miałaby miejsca. Z drugiej strony docelowo znalazłyby się tam jedynie cztery zdjęcia a to trochę mało..

Autor: A@T

Źródła (informacji, inspiracji i zdjęć):

http://www.prdaily.com/Main/Articles/16533.aspx,

http://pl.wikipedia.org/wiki/Nowy_Jork,

http://www.thesmokinggun.com/buster/nypd/nypd-parade-dirty-dancing-453798.